niedziela, 8 grudnia 2013

Rozdział3. ' Uśmiech jest najprawdziwszy, kiedy jednocześnie uśmiechają się oczy. '

Tydzień później..
                Młody, czarnoskóry Ślizgon wylegiwał się na swoim wielkim, miękkim łożu. Zadziwiające jest to ile zieleni może znajdować się w jednym pomieszczeniu. Zaczynając od zielonego dywaniku przy łóżku, kończąc na ścianach jeszcze ciemniejszego odcienia tego koloru. Chłopak wyrwany z głębokiego rozmyślania przez swoich kolegów z rocznika, którzy wpadli do komnaty tak szybko jak do niej wbiegli. Przeniósł się do pozycji siedzącej gdy jego wzrok padł na żółtą piłeczkę leżącą na nie wielkich rozmiarów stoliku nocnym obok jego łóżka.
-Prezent od Luny- szepnął po czym wziął w dłoń, obrócił ją kilkukrotnie i zaczął podrzucać. Po upływie kilku minut do młodego Ślizgona dotarły wszystkie jego przemyślenia, wiedział już co powinien począć w tamtym momencie. Wstał i wybiegł z pokoju kierując się na błonie, gdzie miał nadzieję spotkać dziewczynę jego marzeń.
*

                Panna Granger szybkim krokiem pokonywała szeroki i długi korytarz by następnie znaleźć sie na świeżym powietrzu. Wiatr zaczął muskać jej lekko zarumienioną twarz. Odetchnęła spokojnie i ponownie jej nogi ruszyły. Widziała już swój cel, wielkie drzewo, pod którym zamierzała usiąść i odpocząć przed wieczorną nauką w dormitorium. Jej 'mały cel' był kilka metrów od niej kiedy usłyszała wesoły głos, który wołał ją po imieniu.
-Mionka, zaczekaj!- odwróciła się i po chwili chłopak do niej podbiegł. Podparł się rękoma o kolana i próbował złapać oddech.
-Coś pilnego?
-Nie.. chciałem tylko.. chciałem pogadać, tak bez powodu. Chyba mi nie zabronisz? No chyba, że Ron tak kazał to mogę iść- zaczął powoli się odwracać na co Hermiona szybko zareagowała.
-Nie. Usiądźmy i pogadajmy- spróbowała wysilić się na jeden uśmiech. Błysk w jego oczach spowodował, że Gryfonka mogłaby obdarować cały świat czarodziei i mugoli swoim promiennym i niewymuszonym uśmiechem.
*

                Luna wolnym krokiem przemierzała pusty korytarz. Czuła się dziwnie, miała przeczucie, że zaraz coś się stanie i odmieni jej życie. Usłyszała jak ktoś woła jej imię. Uwielbiała ten głos, zawsze go rozpozna niezależnie od sytuacji.
-Luna, możemy porozmawiać?- zapytał ostrożnym tonem Zabini.
-Oczywiście- wiedziała co teraz jej powie.
-Czy jest sens żebyśmy dalej to ciągnęli? Oddaliliśmy się od siebie, nie chcę Cię stracić ale chyba to będzie jedyne dobre rozwiązanie. Dajmy sobie czas.
-Kochasz mnie?
-Co?- zapytał zszokowany pytaniem chłopak.
-Czy mnie kochasz?
-Nie wiem. Nie znam jeszcze odpowiedzi na to pytanie.
-W takim razie. Do zobaczenia- po raz ostatni ustała na palcach i złożyła mu delikatny pocałunek na ustach.
-Będę tęsknić- objął ją by po chwili odejść. Luna stała jeszcze przez chwilę i obserwowała jak jego sylwetka oddala się w głębi korytarzu. Otarła rękawem fioletowej bluzy pojedynczą łzę, która spływała własną ścieżką po jej zarumienionym policzku.
*

                Hermiona nie pamiętała kiedy ostatnio w tak krótkim czasie dużo się śmiała. Uczniowie, którzy przechodzili koło nich patrzyli się na nią jak na wariatkę, a ona miała kolejny powód by śmiać się w niebogłosy.
-Masz słodki śmiech- skomplementował ją Fred.
-Nie prawda- zarumieniła się i spuściła głowę w dół. Niebo przybrało ciemny kolor, a na ich twarze zaczęły opadać zimne krople deszczu. Oboje powoli wstali otrzepując się z trawy.
-Co na brodę Merlina z tą pogodą?
-Lepiej wracajmy- oznajmiła Hermiona.
*


                Wszyscy uczniowie schowali się w ciepłych i suchych miejscach. Ginny z Harry'm i Ron'em siedziała w Wielkiej Sali pochłonięci rozmową. Ich konwersację przerwał George, który z pośpiechu o mały włos nie wpadł na stół.
-Widzieliście Fred'a?- wysapał.
-Biegłeś w maratonie czy jak?- zaśmiała się jego jedyna siostra.
-To nie są żarty. Fred zniknął, nigdzie go nie ma.
-Widzieliście Hermionę? Miałyśmy się dzisiaj uczyć- tym razem zapytała Luna.
-Też jej nigdzie nie ma?- zapytał zaniepokojony tą całą sytuacją Harry.
-Musimy ich odnaleźć- oznajmił George patrząc na przyjaciół- oby im się nic nie stało. 
***
Cieszę się, że mogę dodać już ten rozdział :) Mam nadzieję, że przypadł Wam do gustu :) Dodałam playlistę na blogu i ankietę czy mam ją zostawić według Was czy nie, liczę na głosy ;) Cieszę się z tak dużej ilości wyświetleń, ale smuci mnie mała liczba komentarzy :/ Mam nadzieję, że to się zmieni :) Zapraszam również na mojego aska, odpowiem na każde Wasze pytania :)Zależy mi na komentarzach i Waszej opinii, jeżeli coś Wam się nie podoba to piszcie, postaram się to zmienić :) Do następnego ♥
Secretly_Love

niedziela, 1 grudnia 2013

Rozdział2. ' Miłość każdego dopadnie w najmniej oczekiwanym momencie ' .

     Luna spacerowała po błoniach. Miała zajęcia już za sobą, teraz chciała spędzić czas na świeżym powietrzu. Niestety nie miała możliwości spędzenia tego czasu ze swoim chłopakiem, ponieważ Blaise przebywał aktualnie na treningu Quidditch'a. Mijała znajome twarze z młodszych i starszych roczników gdy napotkała się na siedzącą pod drzewem Emily. Podeszła do niej i usiadła obok. Zauważyła, że przyjaciółka ma załzawione oczy.
-Nie płacz, proszę- objęła ją ramieniem. Emily wtuliła się w nią niczym małe dziecko.
-Przepraszam Cię Luna.
-Za co?- zapytała zaskoczona blondynka.
-Muszę Ci się do czegoś przyznać. Zrozumiem jeżeli nie będziesz chciała się ze mną już przyjaźnić.
-Nadal nie wiem o co chodzi, wytłumacz mi to.
-Mówiłam o wszystkim Malfoy'owi. Strasznie tego żałuję, ale wiem, że już nie odwrócę moich czynów- westchnęła po czym kontynuowała- mówiłam mu o Tobie i Zabini, że się wymykasz by z nim spotkać. Dosłownie wszystko.
-Miałaś do tego jakiś konkretny powód?
-Zakochałam się w Draconie. On to perfidnie wykorzystał. Mówił, że się zastanowi w sprawie 'nas' ale ostatecznie powiedział, że on ode mnie niczego nie chce. Wściekłam się i postanowiłam Ci wszystko wyjaśnić. Rozumiem jeżeli mnie teraz nienawidzisz.
-Nie mów tak. Zawsze będziesz moją przyjaciółką, nie przejmuj się nim. Nie zasługuje na Ciebie. W dodatku wiem do czego miłość jest zdolna, nie zamartwiaj się tym. Cieszę się, że mi o tym powiedziałaś- Emily po raz kolejny wtuliła się w przyjaciółkę. Nie spodziewała się takiej reakcji, myślała, że nie będzie chciała mieć z nią już żadnego kontaktu.
*
     Hermiona leżała na plaży, wokół niej znajdował się ciepły, brązowy piasek. Obserwowała przed sobą fale na morzu. Wiedziała, że za chwilę ma przyjść jej ukochany. Czuła to. Powoli zaczęła się niecierpliwić, w końcu ile może na niego czekać? Zauważyła jego dobrze zbudowaną posturę, woda spływała, a następnie kapała z jego klatki piersiowej. Włosy miał zmierzwione, a na usta wkradł mu się uśmieszek. Nie mogła rozpoznać jego twarzy. Dopiero jak zaczął się zbliżać, a następnie usiadł koło niej wiedziała już kim on jest. Jego twarz zbliżała się ku niej..
-Fred!- krzyknęła na cały głos budząc się. Znajdowała się w dormitorium, zasnęła na fotelu z książką w ręce. Wszyscy patrzyli na nią jak na totalną idiotkę.
-Tak się nazywam ślicznotko- zaśmiał się rudowłosy Weasley. Mionka spanikowała i czym prędzej złapała wszystko co miała pod ręką i ruszyła do komnaty. Jak najszybciej wbiegła do łazienki, ochlapała twarz zimną wodą. Spojrzała w lustro, miała pomoczone włosy.
-Musisz się w końcu wyspać dziewczyno, takie sny nie są normalne- powiedziała do siebie. Dwie minuty później leżała w łóżku i próbowała usnąć. Tym razem nie śnił jej się Fred..

    *
     Luna właśnie zasiadała do stołu w Wielkiej Sali by odrobić lekcje. Rozłożyła książki i zaczęła myśleć o tym dlaczego Draco chciał tak bardzo wykorzystać Emily. Długo nad tym nie myślała, poczuła jak silne ramiona tulą ją od tyłu.
-Witaj, jak Ci mija dzień?- cmoknął ją przy okazji w policzek Blaise.
-Nienajgorzej. Rozmawiałam dzisiaj z Emily.
-I co takiego ciekawego Ci powiedziała?
-To od niej Draco o wszystkim wiedział, co dotyczy mnie i Ciebie.
-Co?! Czemu mu o wszystkim mówiła?- krzyknął ze złością przy okazji waląc pięścią w stół.
-Uspokój się. Przeprosiła, zrozumiała swój błąd. Bardzo jej zależy na naszym szczęściu.
-Gdyby tak było to by nic mu nie mówiła, a tak to wszystko komplikowała razem z Malfoy'em.
-Blaise.. Zrozum, ona go kocha. Z miłości zrobi się wszystko, dosłownie.
-Przepraszam Cię, ale już pójdę. Od tego wszystkiego rozbolała mnie głowa- mruknął. Luna dała mu całusa na pożegnanie i kontynuowała odrabianie pracy domowej.
-Zakochani są wspaniali- westchnęła Ginny siadająca na miejsce przed chwilą opuszczone przez Ślizgona.
-Nie mam pojęcia o czym Ty mówisz- uśmiechnęła się pod nosem Luna.
-Oj przestań! Widać, że z Wami to coś na poważnie, a nie tylko zauroczenie.
-Miłość to jest między Tobą i Harry'em albo Ron'em i Hermioną.
-Chciałabym żebyś się nie myliła. Z czego się uczysz?
-Z eliksirów- odparła znudzona.
-Nuuuuuuudy!- wykrzyknęła Ginny i zamknęła książkę przyjaciółce przed nosem- chodźmy się przejść.
     Dziewczyny przechadzały się korytarzem. Rudej przypomniała się sytuacja, o której miały porozmawiać.
-A jak sprawa z Emily? Wszystko okej?
-Tak, wszystko w najlepszym porządku- odpowiedziała Luna i opowiedziała jej wszystko ze szczegółami.
-Jestem w szoku, jak Draco mógł posunąć się do takiego stopnia!- krzyczała ze złości młoda Weasley.
-To dziwne, że do takich czynów doprowadza miłość, a przecież jest taka piękna. 

***
Oto i rozdział numer dwa. Mam nadzieję, że Wam się spodobał :) Liczę na szczere komentarze, które mam nadzieję, że się pojawią ^^ Czekam na Wasze opinie i pomysły. Zapraszam również na mojego aska, który jest podany w zakładce ' o mnie ' . Pozdrawiam i do następnego ♥
Secretly_Love